Polska kraina Pisarzy!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Stowarzyszenie młodych polskich pisarzy i poetów!
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Początek op

Go down 
AutorWiadomość
Ryuudo
PISK-lak
PISK-lak



Male Liczba postów : 2
Age : 36
Registration date : 03/08/2010

Początek op Empty
PisanieTemat: Początek op   Początek op I_icon_minitimeWto Sie 03 2010, 21:40

Czwarta rano, trzeba wstać, kiedyś rozwalę ten budzik. Miał już kilka razy bliższe spotkanie ze ścianą, ale to solidna niemiecka robota, nie tak łatwo pozbawić go możliwości prześladowania mnie codziennie o czwartej. Za wyjątkiem niedzieli. Muszę zmienić tę pracę, wstawanie na piątą, przez sześć dni w tygodniu, mnie wykończy. Ubieram się myśląc o tym jak cudownie będzie się położyć do łóżka kiedy wrócę. Cholera nie ma wody, kiedy oni skończą wymieniać te rury? Na szczęście zostało trochę w czajniku z wczoraj. Wstawiam resztkę wody na kawę i smaruję kromkę chleba masłem, muszę rano coś zjeść i wypić małą czarną, inaczej nie dojdę do siebie przez kilka następnych godzin. Cholerna klitka, 14 metrów kwadratowych i kuchnia bez okna mnie przytłacza. Oczekując na wodę, grzejącą się w starym metalowym czajniku, podchodzę do okna w pokoju w celu otworzenia go. Co rano sprawdzam jaka pogoda panuje w tym szarym jak papier do srania mieście. Ziąb i deszcz, pustka i ciemnia. Październik, niczego innego nie można się spodziewać o tej porze. Ok woda już jest, zalewam mój dopalacz i czekając aż się zaparzy niechętnie przeżuwam kanapkę. Trzy łyżki cukru, lubię słodką kawę czy herbatę. Sweter czy golf? Co założyć do ciemnych jeans’ów? Dobra jasny golf, nie wiem czy to pasuje czy nie, ale mało mnie to interesuje. Popijam kawę i myślę nad tym czy ten stary pierdziel da mi jutro dzień urlopu, chociaż jedną wolną sobotę w tym miesiącu, ale w zasadzie po co mi ona? Spędzę ją tak samo jak niedziele, czyli będę cały dzień leżał w łóżku objadając się jakimiś gównami ze sklepu naprzeciwko i oglądając idiotyczne teleturnieje czy stare filmy, które znam na pamięć. Nie, tym razem zrobię z wolnym dniem coś innego, pojadę gdzieś. Tylko gdzie? I po co? No i z kim? Nie mam tu przyjaciół, kumpli ani dziewczyny. Koledzy z pracy są sporo starsi ode mnie i ograniczają się raczej do przesiadywania w pubie u John’ego. Jedyny pub w tym mieście. Powiecie „ a co z kolegami ze szkoły?” Nie byłoby problemu, tyle, że mieszkam jakieś 200 kilometrów od miejsca gdzie znajdowała się moja szkoła i niestety z dużą większością straciłem kontakt. A dlaczego nie mam dziewczyny? Odpowiedź jest prosta, jestem mało atrakcyjny, niechlujny, rzadko się golę, ubieram się w tanie, zwykłe ciuchy i noszę je wystarczająco długo by wziąć mnie za żebraka kiedy idę o tak wczesnej porze do pracy. Poza tym, oprócz drogi do fabryki a potem do domu, nigdzie się nie ruszam, no i nie mam pieniędzy. Dobra czas wyjść, drzwi zamykam na dole i u góry przekręcając dwa razy, to niebezpieczna okolica. W domu nie mam nic cennego, ale leży tam trochę grosza. Zbiegam z trzeciego piętra obleśnej kamienicy, po drodze mijam kilka strzykawek. Jebani narkomani. Biorę chusteczkę i wyrzucam zakrwawione narzędzia błogiego uśmiercania się do śmietnika, przecież tu bawią się dzieci. Na ulicy ciemno, jest tu tylko kilka działających lamp, nikt nie może się tym zająć? Chryste mieszkam tu od ośmiu parszywych lat i nikt się od tego czasu tym nie zajął. Co oni tam robią w tych pięknych biurowcach oprócz picia kawy i uprzykrzania życia zwykłym ludziom? Do hali mam zaledwie dziesięć minut drogi, więc wychodząc o w pół do piątej, zmierzam spacerkiem, oddychając głęboko rześkim powietrzem. Wiatr próbuje wyrwać mi to co jeszcze z parasola zostało, ale olewam to. Za piętnaście piąta wchodzę do szatni, witam się z kilkoma osobami po drodze i bez słowa zaczynam się przebierać. Nie lubię rano mówić, nie lubię też jak ktoś do mnie o tej porze coś mówi. Odpowiadam tylko mruknięciami. Jest piątek, jestem zmęczony tygodniem, a ten idiota Harry pluje mi do ucha i krzyczy mówiąc ten sam wyraz na początku i końcu zdania „Byłem wczoraj z żoną na zakupach byłem. Kupiliśmy ekspres do kawy kupiliśmy. Bla bla bla” Co mnie to k**** interesuje, że kupili ekspres do kawy? Udaję się na swoje stanowisko pracy. Pracuję w drukarni. Odpowiadam za stan techniczny maszyn tam się znajdujących. Co za tym idzie, cały dzień chodzę po halach i robię delikatny przegląd urządzeń, a także wysłuchuję pracowników, którzy wiecznie narzekają na jakieś usterki. W pracy robię sobie drugą kawę i idę do swojej kanciapy. Ledwo otwieram drzwi a za mną już ktoś stoi. Nie kojarzę gościa, chyba nowy „Siemka, powiedzieli mi, że u Ciebie dostanę kombinezon i rękawice” Skierowałem biedaka do magazynu, zawsze przysyłają do mnie nowych w takiej sprawie, ich niski poziom inteligencji każe im uważać, że to świetny dowcip. Siadam za biurkiem, odpalam rzęcha, którego nie ośmielę się nazwać komputerem. Przeglądam skrzynkę pocztową. Zero mail’i. To znaczy, że nic się wczoraj po moim wyjściu nie zepsuło, i całe szczęście. Jest chwila żebym powiedział coś o sobie. Pewnie i tak was to gówno obchodzi, ale jakoś muszę się przedstawić, chyba kultura tego wymaga, a może nie? Sam nie wiem. Nazywam się Steven Robson i urodziłem się w Chicago gdzie uczyłem się i dorastałem. Skończyłem studia na kierunku Historycznym. Obecnie mam 32 lata, od ośmiu mieszkam tutaj w Fogs. Przyjechałem do tego miasteczka zaraz po studiach, miałem dostać po znajomości ciepły etat bibliotekarza w księgarni publicznej za 1500 dolców miesięcznie, nie za dużo, ale na początek jak najbardziej mi starczało. Wynająłem ładne mieszkanko dwupokojowe w schludnie wyglądającym bloku mieszkalnym i z jedną walizką zacząłem życie od nowa. Niestety w trzy dni po przyjeździe zadzwoniła do mnie siostra z informacją, że nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Od razu pojechałem do domu rodzinnego. Zaraz po pogrzebie wróciłem do Fogs z tym, że moje mieszkanie zostało wynajęte komuś innemu. Właścicielka była przekonana, że nie wrócę. Złapałem najbliższy pociąg do Chicago. Starałem się otworzyć kluczem drzwi mojego rodzinnego domu i nagle zauważyłem, że zostały wymienione zamki w drzwiach. Otworzyła mi moja siostra. Zdążyła już się wprowadzić z mężem i dwójką swoich dzieci. Nie pozwoliła mi zamieszkać z nimi. To był wtedy ogromny cios dla mnie, śmierć rodziców i wbicie noża w plecy przez rodzoną siostrę. Oddałem sprawę domu do sądu i wróciłem do tego zatęchłego miasteczka. Wynająłem szybko tą klitkę, w której mieszkam do dziś i następnego dnia udałem się do księgarni. Pechowo dla mnie nie mogli tak długo czekać na bibliotekarza i zatrudnili kogoś miejscowego z odpowiednimi kwalifikacjami. Załamałem się, z trzystoma dolarami w kieszeni i bez pracy nie miałem szans na opłacenie mieszkania. W księgarni pozwolono mi napisać CV i wydrukować je w kilku egzemplarzach, następnie przeszedłem się po kilku najbliższych miejscach pracy licząc na to, że ktoś oddzwoni. No i oddzwonili z drukarni, akurat kogoś potrzebowali. Przez pierwsze dwa lata stałem przy taśmie i patrzyłem czy strony są równo drukowane i czy nie kończy się tusz. Praca za 600 dolarów miesięcznie, żmudna i nudna. Po tych dwóch latach facet, który pracował jako serwisant szedł na emeryturę i potrzebowali pracownika na jego miejsce, zaproponowali mi tą funkcję jako, że miałem najlepsze wykształcenie ze wszystkich pracowników produkcji a poza tym byłem rzetelny, obowiązkowy i punktualny. Zgodziłem się bo wiedziałem, że wiążę się to z lepszymi pieniędzmi, ale też potrzebowałem odmiany. Po miesiącu szkolenia zostałem sam, przestudiowałem instrukcje obsługi wszystkich maszyn w firmie i zabrałem się do pracy. Teraz zarabiam 900 dolarów miesięcznie, ale pracuję po 10 godzin dziennie od poniedziałku do soboty. Cóż i tak nie miałem lepszego wyboru. W księgarni do tej pory nikogo nie potrzebują bo regularnie co dwa, trzy miesiące składam tam aplikacje. Aha no i oczywiście przegrałem sprawę w sądzie. Uznał on bowiem, że moja siostra z mężem i dwójką dzieci bardziej potrzebuje tego domu niż ja. Może to i racja
Powrót do góry Go down
Ryuudo
PISK-lak
PISK-lak



Male Liczba postów : 2
Age : 36
Registration date : 03/08/2010

Początek op Empty
PisanieTemat: Re: Początek op   Początek op I_icon_minitimeWto Sie 03 2010, 21:43

Oczywiście to nie całość Wink Nad resztą pracuję. Wstawiam to tutaj aby dowiedzieć się czy idę w dobrym kierunku. Proszę o kunstruktywne opinie oraz o wytknięcie błędów.

Zdaję sobie sprawę z dużej ilości "baboli" interpunkcyjnych, zostaną poprawione Wink
Powrót do góry Go down
 
Początek op
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Polska kraina Pisarzy! :: Proza :: Nasze opowiadania-
Skocz do: