Polska kraina Pisarzy!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Stowarzyszenie młodych polskich pisarzy i poetów!
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Moja grafomania ^^'

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Makao!
Nielotek
Nielotek
Makao!


Female Liczba postów : 63
Age : 30
Registration date : 25/07/2008

Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitimeNie Sie 24 2008, 21:23

Karczma stała na rozdrożu. Jak zwykle w piątki, w porę zwiększonego ruchu na szlaku kupieckim, była pełna. Z zewnątrz wyglądała na pokaźnych rozmiarów domek myśliwski, lub leśniczówkę, ale w rzeczywistości była gospodą z pełnym asortymentem pokoi do wynajęcia na jedną noc. Światło wylewało się z okien na drogę i zachęcająco mrugało do spóźnionych wędrowców, chcących zatrzymać się gdzieś na popas. Słychać było też nie mniej zachęcające pijackie krzyki, co świadczyło o tym, że w środku na pewno dobrze się bawią, a i piwa i gorzałki nie brak. Tak więc strudzeni wędrowcy ochoczo śpieszyli do jasnej, gościnnej gospody, bo nic tak dobrze na sen nie robi jak wypicie kilku kufelków, a jak się poszczęści, to może i jaka ciekawa opowieść się znajdzie?

Traktem jechali dwaj jeźdźcy. Jeden z nich, mniejszy i drobniejszy, bez przerwy coś mówił. Dosiadał tarantowatego konia i nieco niepewnie siedział w siodle. Drugi, wyższy i masywniejszy dosiadał potężnego, bojowego karosza. Milczał i pewnie trzymał wodze. Wyglądał na nieco znudzonego. Byli jak ogień i woda, jak pustynia i ocean. Jednak podróżowali razem od wielu dni. A raczej to ten mniejszy włóczył się za przymusowym towarzyszem. I to ta „doczepka” była aktywną stroną w każdej rozmowie, a raczej monologu.
- I ona na to, że jej się zupełnie nie podobają moje włosy… No to ja jej, że jej paznokcie wyglądają, jakby tydzień szperała w rynsztoku szukając pieniędzy, żeby dożyć do wypłaty! A co, nie podskoczy mi małpa ruda!
Mniejszy podróżnik był kobietą. I to typową „panienką z dobrego domu”.
- Czemu się za mną włóczysz, Muriel? – odezwał się drugi jeździec.
To pytanie dręczyło go od wielu dni. O żadnej miłości nie mogło być mowy, dziewczyna była typem „nadobnej dziewicy, co czeka w swej wieży na przystojnego księcia na białym koniu”. A takie księżniczki to książę musiał zdobywać, a nie one jego i to na pewno nie w ten sposób. Swoją drogą on też z pewnością nie był księciem. I nie miał białego konia.
- Przecież możesz iść, znaleźć sobie jakiegoś bogatego faceta, ożenić się z nim i mieć gromadkę dzieci. Być szczęśliwą. A jednak włóczysz się ze mną, znając mój zawód, wiedząc czym się zajmuję.
- Nie chcę mieć dzieci – zaprzeczyła twardo. – Strasznie się po nich figura psuje. A z resztą młoda jestem, męża zdążę jeszcze złapać.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
- Więc wróć do rodziców.
Dziewczyna zapatrzyła się w grzywę swojego konia.
- Może bym i chciała… Ale ona nie pozwala. Pamiętasz, raz spróbowałam…
Pamiętał. Bardzo dobrze pamiętał.
To było na początku ich znajomości. Mieli jechać razem tylko kawałek, jako że zmierzali w tę samą stronę. Ale kiedy doszli do rozstaju dróg, w jego towarzyszce coś się zmieniło. Przestała szczebiotać, a jej twarz się zmieniła, choć wciąż była ta sama. Może to za sprawą innego niż zwykle spojrzenia, może to lekko ściągnięta brew, ale fakt pozostał faktem. Twarz była odmieniona. Pamiętał krótki i zdecydowany ruch, jakim szarpnęła za wodze i jakiego nigdy by się nie spodziewał po delikatnej „księżniczce”.
- Idziemy tam – rzuciła krótko. Do siebie, nie do niego.
- Ale ja nie chce… - powiedziała znów, lecz już nie tak ekspresyjnie.
- Ale ja chce.
- Mieliśmy spotkać się z tatkiem w Vandrelli.
- Ale tam nie jedziemy.
Mężczyzna stał i zafascynowany patrzył na osobliwą wymianę zdań między tą samą osobą. No i z zaciekawieniem obserwował zmieniającą się – tą samą twarz.
- Jedziemy! – pisnęła Muriel.
- Nie! – syknęła „ta druga” i uderzyła piętami w boki konia, który ruszył stępa.
- Taaaaaak! – dziewczyna rozpłakała się i zawróciła zwierzę na właściwą ścieżkę. – Tato będzie się martwiiił…
- To wyślesz mu pocztówkę – koń po raz kolejny zatańczył w miejscu i odwrócił się.
- Ale ja z nim nie chce… - dziewczynka oskarżycielsko wycelowała palec w drugiego podróżnika.
- Ty się tu najmniej liczysz.
- Jesteś głupia.
„Ta druga” uderzyła sama siebie, ale mężczyzna mógłby przysiąc, że „opuściła” ciało, zanim ręka dotknęła policzka. Muriel oddała. Po chwili „podwójna” dziewczyna zaczęła okładać sama siebie. Koń nie wytrzymał i ze rżeniem poniósł swego jeźdźca w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Miłego – stwierdził krótko podróżnik i z nadzieją, że nigdy więcej nie zobaczy panienki i jej zawszonego, łaciatego konia. Kiedy jednak wieczorem rozpalał ognisko zobaczył ją, ciągnącą swojego, nieco opierającego się wierzchowca. Była brudna i poobijana.
- Jestem Morrow – stwierdziła. – I nie obchodzi mnie to, co o mnie myślisz.


Pamiętał to tak, jakby to było wczoraj. Od tamtego czasu Morrow się nie odzywała, choć według zapewnień Muriel mogła to zrobić w każdej chwili. Był wściekły, że wszędzie musi się wlec ze smarkulą z rozdwojeniem jaźni. Ile ona mogła mieć lat? Szesnaście? Siedemnaście? Ale doszedł do wniosku, że we dwójkę zawsze weselej. Chociaż to ciągłe gadanie dziewczyny nudziło go niemiłosiernie.
- Coś ty taki zamyślony? – zapytała Muriel. – Przestałeś nawet potakiwać. Nie słuchasz mnie? Pewnie cię nudzę…
- A skąd…
Dziewczyna spojrzała na niego z oburzeniem.
- A skąd… że a skąd? – zapytała głupio.
- A skąd… że a skąd, że nie słucham – odpowiedział beztrosko.
- Opowiedz coś o sobie.
- Tak cię interesuje moja historia?
- No proooszę… Jestem Valhir. Lat liczę dwadzieścia z hakiem, bo skryte ze mnie chłopię i z nikim nie dzielę się tak intymną wiadomością, opowiem ci moją historię. Jedziesz.
- Morrow… - jeździec spojrzał na swoją towarzyszkę, bezbłędnie identyfikując drugą jaźń. – Daj mi spokój.
- Skryte chłopię? – Morrow podniosła pytająco brew.
- Niech ci będzie, że skryte.
- Ładny jesteś – stwierdziła beztrosko dziewczyna.
- A ty nie - uciął krótko Valhir i popędził swą klacz. Posiadał ją od niedawna. Czarna jak noc, krok równy, spokojna, grzywa i ogon jedwabiste… Tylko marnowała się u tego pożal się Boże szlachcica. Nie mógł przecież zostawić tej ślicznej klaczki całkiem samej, w ciemnym lesie… W końcu to nie była kradzież, jej pan już nie żył, a krew dawno wsiąkła w ziemię. Znalezione, nie kradzione. Valhir nie uznawał złodziejstwa. W ogóle nie uznawał przestępstw jako takich. Z jednym wyjątkiem. W końcu morderca na zlecenie to praca jak każda inna. Mieli nawet ogólnokrajową gildię, regularnie likwidowaną przez kolejnych władców i równie regularnie powoływaną z powrotem przez tych samych ludzi. Bo w końcu lepsi mordercy choć z pozoru kontrolowani przez króla, niż samowolni. No i oni, w przeciwieństwie do zabójców niezorganizowanych w żadne grupy, mieli przynajmniej jakieś zasady, za których złamanie groziły surowe kary. No i płacili podatki, a to był duży plus.
Powrót do góry Go down
Makao!
Nielotek
Nielotek
Makao!


Female Liczba postów : 63
Age : 30
Registration date : 25/07/2008

Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Re: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitimeNie Sie 24 2008, 21:23

Jeźdźcy powoli dojechali do karczmy i oddali konie stajennemu.
- Śliczny koń – powiedział chłopak. – Aż dziw bierze, że zwykłego człowieka, takiego jak pan, stać na zakup takiego zwierzęcia.
- Nie jestem zwykłym człowiekiem – powiedział Valhir.
- Więc, czy mogę się zapytać, jakaż to ważna osobistość zawitała w naszych skromnych progach? – spytał stajenny z nutką ironii w głosie.
- Nie. A czy ja mógłbym, zapytać, czemu taki gnojek jak ty, ośmiela się zwracać w ten sposób, do wyższego rangą urzędnika państwowego?
Stajenny spojrzał na Valhira uważniej.
- Nie wyglądasz mi na urzędnika…
- Ale jest nim – powiedziała Morrow. – W pewnym sensie. Wierz mi. A ty jesteś taki słodkiii… Tylko cię schrupać.
Valhir odciągnął Morrow w kierunku drzwi gospody, a ta puściła oszołomionemu stajennemu oczko, po czym zniknęła we wnętrzu budynku. W świetle świec można było uważniej przyjrzeć się podróżnikom. Muriel/Morrow miała długie do pasa blond włosy, które lubiła związywać w warkocz. Spojrzenie jej nietypowych, fioletowych oczu, było wiecznie nieobecne, a na jej ustach często gościł niewinny uśmiech. Była raczej drobna, choć hojnie obdarzona przez naturę. Typowa księżniczka. Albo siksa. Natomiast Valhir miał czarne, niesforne, aczkolwiek proste włosy. Natura wyposażyła go w przenikliwe, niebieskie oczy, które widziały niejednego umierającego człowieka. Nie wybijał się z tłumu, co było ważne w jego pracy. Tryb życia sprawił, że był raczej dobrze zbudowany, choć nie mięśniak. Przy boku zawsze nosił krótki miecz, lecz kiedy chciał nie wzbudzać podejrzeń zdawał się jedynie na ukryty sztylet.*
Karczma była pełna. Kilku pijaków spało pod i na stołach. W wielkim kominku wesoło trzaskał ogień, a z drewnianych ścian swymi szklanymi oczami spoglądały martwe zwierzęta. Valhir podszedł do lady i zamówił kieliszek czegoś mocniejszego.
- Nie powinieneś pić – powiedziała dziewczyna. Najwyraźniej wróciła już Muriel.
- Czemu nie? Jestem pełnoletni.
- Ale będziesz miał marskość wątroby, niewydolność nerek, problemy rodzinne…
- Nie mam rodziny – odparł beztrosko Valhir i przywołał barmana. Niby przypadkiem oparł się o ladę w ten sposób, że było widać sygnet cechu.
- Nie znajdzie się dla mnie jakaś robota? – zapytał. – Uciążliwy poborca podatkowy, nie lubiany sąsiad, albo drobny złodziejaszek?
Barman skulił się za ladą i zaczął zawzięcie polerować kufel.
- Nie ma tu nikogo takiego! – burknął nie spoglądając zabójcy w oczy. – Nikogo!
-Doprawdy? – Valhir wbił wzrok w mężczyznę, który zaczął nerwowo przełykać ślinę. – Ni-ko-gooo? – mężczyzna wymówił twardo każdą głoskę, pozwalającym jeszcze chwilę drżeć w powietrzu.
- Nie!
- Czyli, że ktoś jest? – zapytała Muriel.
- To znaczy tak… nie… to znaczy nie ma! – karczmarz robił się coraz bardziej czerwony i nerwowo drgały mu wąsy.
- A może to ty jesteś tu problemem, hm? – zapytał Valhir.
W karczmie rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. To kufel wypadł z rąk karczmarza i rozbił się w pył na twardym klepisku. Człowiek schował się w piwniczce na beczki z piwem. Valhir westchnął ciężko.
- Chyba będziemy musieli odjeżdżać stąd jeszcze dziś, jeśli nie chcemy obudzić się z nożem w plecach. Ciekawe komu tak zalazł za skórę.
- Może po prostu poszedł uzupełnić zapasy, - zaczęła nieśmiało Muriel - a może trzyma tam miotłę i chce posprzątać ten bałagan…
- Nie bądź głupia – żachnął się Valhir. – To jasne, że coś tu śmierdzi. I to nie jest ten pijak tuż przed naszym nosem.
- Nie? – zapytała zaskoczona Muriel.
Zabójca spojrzał na nią zastanawiając się, jak można być takim głupim i nie rozumieć delikatnych aluzji.
- Chodzi mi o to, że ta cała sprawa śmierdzi. Znasz ten zwrot?
- Jak głębiej się zastanowić, to faktycznie gdzieś go słyszałam. Była taka książka… Wiesz, smok, księżniczki i tak dalej… No i tam był ten zwrot. Dzielny Książe na Białym Koniu go używał.
Muriel pogrążyła się w zachwytach nad książką.
- A potem on zabił wielkiego smookaaaa… I wziął sobie księżniczkę za żonę i żyli długo i szczęśliwie. Naprawdę romantyczna książka. Powinieneś przeczytać.
- Jakbym ja był Dzielnym Księciem na Białym Koniu, to uciąłbym temu smokowi łeb i pokazał lokalnemu władcy, po czym zainkasowałbym nagrodę, a księżniczkę bym wychędożył, a potem sprzedał na targu niewolników. O ile nie byłaby stara i brzydka, bo nie wiadomo ile one w tych wieżach siedzą. Jakby to było jakieś próchno to bym zostawił, niech się tam dalej rozpada.
- Ty wcale nie jesteś romantyczny – stwierdziła jawnie oburzona Muriel. – Nigdy nie znajdziesz sobie Damy Serca.
- Zdziwię cię, ale takowa mi wcale do szczęścia nie jest potrzebna. Jak patrzę na tych wszystkich idiotów, co na turniejach przyczepiają sobie różne części garderoby do garnków na głowie i krzyczą metalicznym głosem: „Za moją lady Rosmertę herbu Odwrócona Gwiazda Zaranna, najpiękniejszą i najjaśniejszą z dziewic nadobnych, śliczniejszych niż poranek, której lica ple, ple, ple…” to chce mi się śmiać. Tym bardziej, że przeważnie przeciwnik zsadza ich z siodła zanim skończą tę swoją głupią kwestię. Jakby był mordercą, to ofiara dawno by mu zwiała, albo on sam leżałby pod zieloną trawką.
Muriel zrobiła obrażoną minę i podeszła do okna.
- Patrz, czy to nie przypadkiem ten karczmarz? – zapytała. – Chyba chce wyjechać… Wziął nawet drugiego konia i ładuje na niego bagaże. Dałeś mu swoją klaczkę?
Valhir doskoczył do okna i zaklął. Nie przejęty oburzoną miną Muriel zaklął powtórnie, po czym wybiegł z gospody zostawiając otwarte drzwi. Co trzeźwiejsi doskoczyli do okien i zaczęli zaśmiewać się z karczmarza, który rzucił lejce i pobiegł przed siebie. A widok był naprawdę komiczny, bo mężczyzna był niski i gruby, a biegnąc telepał się na boki. Nie ubiegłszy nawet kilkunastu metrów potknął się o upadł. Valhir doskoczył do niego w kilku susach, wyciągnął miecz z pochwy i przytknął go do gardła karczmarza.
- Wybebeszyć, czy podciąć gardziołko? – zapytał słodkim głosem.
- A są jakieś rozwiązania alternatywne?
- Mogę ostatecznie podciąć pod kolankami.
Mężczyzna zaszlochał.
- Bo to wszystko przez młynarzową – stwierdził rozbrajająco. – Ona cię wynajęła…
Valhir patrzył w osłupieniu na tarzającego się po ziemi karczmarza i co raz mniej rozumiał.
- No ale ta młynarzówna to sama chciała… - ciągnął oberżysta. – Nie, żebym to ja wyszedł z inicjatywą. Ona sama…
W umyśle Valhira coś kliknęło.
- A, więc to o to chodzi! – stwierdził i z uśmiechem zabrał miecz. – Mylisz się, jestem tu przejazdem. Nikt mnie nie wynajął, szukam roboty. Z resztą wątpię czy ta twoja młynarzowa miałaby tyle pieniędzy, żeby było ją stać na wynajęcie mordercy, a i kodeks nie pozwala mieszać się zbytnio w sprawy… intymne chłopów. Tylko bogaci mieszczanie, kupcy, szlachcice… innymi słowy możni tego świata mogą nas wynajmować do tak prozaicznych celów. Choć przeważnie wolą, jak się ich łapie i przyprowadza, niż jak się zabija gdzieś na krańcu świata. Nie mają żadnej uciechy.
Karczmarz nie wyglądał na uspokojonego, ale rozluźnił się, kiedy miecz oddalił się od jego krtani.
- Ja… Ja… - Mężczyzna starał się podnieść z ziemi. Przypominał żuka, który odwrócony na grzbiet rozpaczliwie grzebie odnóżami dookoła, starając się wrócić do właściwej pozycji. – Ja.. oferuję wolny pokój dla ciebie i twojej dziewczyny. Tak na zgodę.
- Ta gówniara nie jest moją dziewczyną – syknął przez zęby Valhir.
- Ależ oczywiście, oczywiście! – asekurował się karczmarz. – Nie jest. Zrozumiano. Ale na ojca jesteś za młody, więc może jesteś alfon…
- Milcz! – wrzasnął zabójca. Był niezwykle wyczulony na punkcie swojego honoru i dobrego imienia. Wyzwany potrafił naburmuszyć się jak indor i przez kilka godzin nie odzywać się do nikogo, obrażony na świat. – Jak śmiesz!
Karczmarz pisnął przerażony własnym zuchwalstwem.
- Dwa! Dwa pokoje i piwo na zgodę!
Propozycja była kusząca. Valhir zmarszczył brew. Przynajmniej rano nie będzie musiał wysłuchiwać jaki to on zły i niedobry, bo w nocy tak strasznie chrapie. Zataczał w powietrzu kółka końcówką swojego miecza, czemu towarzyszyło nerwowe przełykanie oberżysty, który jak zaklęty wpatrywał się w ostrze.
- Niech będzie – zgodził się w końcu i schował broń do pochwy.
Karczmarz szybko pożałował, że złożył tę propozycję. Teraz morderca będzie spał w jego gospodzie. Ale przynajmniej jak ktoś zginie, będzie wiadomo czyja to wina. Przed władzami będzie można powiedzieć „Ja tu tylko sprzątam!” i będzie to prawda, bo taki bajzel zawsze musi ktoś sprzątnąć. Pogrążony w takich nieciekawych rozmyślaniach wrócił do gospody witany oklaskami i gwizdami klientów szynku.
Natomiast Valhir własnoręcznie odprowadził swego konia do stajni czując, że tym kto zaproponował jego kradzież był chłopiec stajenny. Po raz kolejny odezwało się w zabójcy poczucie sprawiedliwości. Pomyślał, że przydałoby mu się dać dogłębną lekcję dobrego wychowania i wpoić podstawowe ludzkie wartości**. Zabójca wziął najcenniejsze rzeczy z sakw i wrócił do gospody. Goście zbierali się już albo do domów, albo do swoich pokoi, więc Valhir postanowił zrobić to samo. Muriel poszła do siebie i do swojej oddzielnej łazienki, której zażyczyła sobie bezapelacyjnie z niewielką pomocą Morrow. Zabójca wypił swoje obiecane dwa piwa i poszedł do siebie. Pokoik nie był wielki. Był w nim kominek, proste łóżko, biurko i kulawy stołek. Valhir zamknął starannie drzwi na zasuwę i rzucił się na łoże. Zdążył jeszcze wsunąć sztylet pod poduszkę i zasnąć twardym, pokrzepiającym snem kogoś, kto po ciężkiej podróży wreszcie może wyspać się w jakimś przyzwoitym miejscu.

*Wyszedł mi ken. Ale co tam.
**Miał ochotę wklepać mu w odwłok, bo bezapelacyjnie i nawetnatorturach stajenny nie był kul end spajsi.


To jest rozdział pierwszy. Prologu wam oszczędziłam, bo nikt by tego nie przeczytał ^^' Proszę o konstruktywną krytykę i wytykanie błędów. Dziękuję za uwagę.
Powrót do góry Go down
dann
Administratorzysko
Administratorzysko
dann


Female Liczba postów : 295
Age : 30
Skąd : się wziął Świat?
Ulub. rodzaj literatury : fantastyczny dramat :P
Registration date : 25/07/2008

Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Re: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitimeWto Sie 26 2008, 21:35

No i jak? Nikomu nie chce się czytać, bo takie długie ?! Moim zdaniem to jest świetne Wink ulubiona postać: Muriel/Morrow Very Happy
Powrót do góry Go down
http://lilly-h.blog4u.pl
Makao!
Nielotek
Nielotek
Makao!


Female Liczba postów : 63
Age : 30
Registration date : 25/07/2008

Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Re: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitimeSob Wrz 13 2008, 19:25

Wiedzialam, że nikomu nie będzie się chciało czytac ^^'
Powrót do góry Go down
sundokei
Lodowy pingwin
Lodowy pingwin
sundokei


Female Liczba postów : 134
Age : 29
Skąd : Lubicz
Ulub. rodzaj literatury : dramaty psychologiczne
Registration date : 26/07/2008

Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Re: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitimeNie Wrz 14 2008, 19:30

Ja chciałabym przeczytać tylko, że długość twojej pracy trochę mnie przerasta...

Sun-chan powraca z katarem i gorączką YEAH
Powrót do góry Go down
http://podszept.blog.onet.pl
dann
Administratorzysko
Administratorzysko
dann


Female Liczba postów : 295
Age : 30
Skąd : się wziął Świat?
Ulub. rodzaj literatury : fantastyczny dramat :P
Registration date : 25/07/2008

Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Re: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitimeNie Wrz 14 2008, 22:32

To nie jest wcale takie długie. ;>
Powrót do góry Go down
http://lilly-h.blog4u.pl
Makao!
Nielotek
Nielotek
Makao!


Female Liczba postów : 63
Age : 30
Registration date : 25/07/2008

Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Re: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitimeNie Wrz 14 2008, 22:51

Dobiłyście mnie. A ja tu próbuję utwierdzic się w przekonaniu, że pisanie mojego opowiadania ma sens ;(
Ech... takie życie.
Powrót do góry Go down
dann
Administratorzysko
Administratorzysko
dann


Female Liczba postów : 295
Age : 30
Skąd : się wziął Świat?
Ulub. rodzaj literatury : fantastyczny dramat :P
Registration date : 25/07/2008

Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Re: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitimeNie Wrz 14 2008, 22:53

Ależ ma sens ;( ! I pisz. Bo mnie zaciekawiło. I nie patrz na te nyguski którym sie czytać dwoch zdań nie chce.
Powrót do góry Go down
http://lilly-h.blog4u.pl
Makao!
Nielotek
Nielotek
Makao!


Female Liczba postów : 63
Age : 30
Registration date : 25/07/2008

Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Re: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitimeNie Wrz 14 2008, 23:12

Będę dzisiaj pisac, o ile nie stwierdze, że wolę oglądać FMA i jeśli Elżbieta nie będzie siedziała u mnie w pokoju (ja sie jej boję... jeszcze nie skończyłam przepisywać jednej tabelki, a kiedy ona tak tu siedzi, to mam irracjonalne lęki, bo co jesli nagle wybuchnie upiornym smiechem, wyciągnie swój "zajebiście zajebisty" terminarz i zacznie mi dyktować nie przyjmując sprzeciwu? pale )
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Moja grafomania ^^' Empty
PisanieTemat: Re: Moja grafomania ^^'   Moja grafomania ^^' I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Moja grafomania ^^'
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Polska kraina Pisarzy! :: Proza :: Nasze opowiadania-
Skocz do: